Tworzyłem zawsze. Ale nie zawsze na serio.
Przez dekady byłem blisko obrazu – zawodowo. Dyrektor artystyczny, człowiek reklamy, projektant komunikacji. Codziennie pracowałem z obrazami – setkami, tysiącami grafik, zdjęć, idei. To był świat intensywny, błyskotliwy, pełen napięcia. Ale nie do końca mój.
Zawsze coś we mnie chciało więcej. Nie „ładniej” ale głębiej, ciszej, inaczej.
Nie miałem na to czasu – albo odwagi. Bo w reklamie wszystko dzieje się „na wczoraj”. A sztuka potrzebuje „na zawsze”.
Od fotografii do czegoś więcej
Fotografia przyszła późno wraz z cyfrową rewolucją. Początkowo była fascynacją – nowym narzędziem, które wydawało się proste i dawało wolność. Potem przyszły kadry, światło, spotkania z mistrzami – Tomaszewskim, Szurkowskim, Niedenthalem, Porembą. Ale długo czułem, że jeszcze nie mówię własnym językiem. Aż do momentu, kiedy zacząłem przekształcać fotografie – łączyć je, rozkładać, komponować.
To już nie były zdjęcia. To były obrazy z warstw – emocji, doświadczenia, wspomnień.
Zrodzone nie z chęci pokazania świata, ale z potrzeby jego przetworzenia.
Wiele lat – wiele nut
Muzyka zawsze była obecna w moim życiu. Śpiew. Wzruszenie. Głos, który czasem nie może się wydobyć, bo emocja jest zbyt silna. Tak samo jest z moimi obrazami. Bywa, że muszę je zostawić. Nie dlatego, że „nie wychodzą”, tylko dlatego, że poruszają za bardzo. Bo to nie technika tworzy dzieło, ale życie. To wszystko, co dojrzewało we mnie przez dziesięciolecia – i wreszcie znalazło swoje ujście.
Dopiero teraz?
Tak. Teraz, kiedy mam czas. Zgodę. Wolność.
Nie żałuję, że dopiero teraz. Bo pewne rzeczy trzeba przeżyć, żeby móc je wyrazić.
Młodość daje energię. Dojrzałość – sens. Sztuka potrzebuje obu, ale rodzi się dopiero wtedy, gdy przestajesz się spieszyć.
Dlatego tworzę
Bo to jest mój sposób rozmowy – z Tobą, ze światem, z sobą samym. Dojrzała twórczość ma swoją wagę. Nie dlatego, że artysta „już wszystko wie”, ale dlatego, że potrafi odróżnić to, co ważne, od tego, co efektowne. W świecie zdominowanym przez szybkość i nowość, sztuka tworzona z uważności i doświadczenia jest coraz bardziej unikalna. To nie moda, to świadectwo drogi – a każdy obraz staje się nie tylko dziełem, ale zapisem momentu, w którym artysta naprawdę spotkał siebie.
Dla kolekcjonera to coś więcej niż estetyka – to kontakt z autentycznym procesem dojrzewania.









