Co to znaczy, że obraz jest w limitowanej edycji?
W świecie sztuki termin „edycja limitowana” oznacza, że dana praca zostaje wydrukowana w ściśle określonej liczbie egzemplarzy.
W moim przypadku to zazwyczaj 7 lub 10 sztuk – nigdy więcej.
Każdy egzemplarz ma:
- swój numer (np. 2/10),
- certyfikat autentyczności,
- oraz podpis.
To nie jest powielanie – to świadoma decyzja, że ta praca ma swój koniec. To nie jest banalny przedmiot, a kolekcjonerski oryginał.
Po co to robię?
Bo uważam, że sztuka powinna być unikalna – nawet jeśli jest dostępna.
Nie chcę, żeby moje obrazy były produktem, który można „zamówić jeszcze jeden”.
Chcę, żeby każdy z nich był spotkaniem z jednym konkretnym człowiekiem.
Co to daje Tobie – odbiorcy?
Pewność, że masz coś wyjątkowego. Ten sam obraz może wisieć tylko w kilku domach na świecie.
Wartość emocjonalną i kolekcjonerską. Obraz może z czasem zyskać na wartości – ale nawet jeśli nie, już sam fakt jego unikalności sprawia, że staje się osobisty.
Kontakt z twórcą. Kupując pracę w edycji limitowanej – nie kupujesz produktu. Kupujesz część procesu, część mojej opowieści.
Dlaczego DigiGraphie?
Bo chcę, żeby moje obrazy przetrwały. Drukuję je w standardzie DigiGraphie by Epson – bo to gwarancja jakości, trwałości, archiwizacji i szacunku dla sztuki.
To nie druk. To druk artystyczny – w pełnym znaczeniu.
Jeśli coś Cię poruszy…napisz do mnie.
Czasem zostały jeszcze 3 egzemplarze. Czasem tylko jeden.
A czasem już żaden – bo obraz znalazł wszystkich swoich ludzi.
WIĘCEJ WPISÓW
Dlaczego moje obrazy nie są fotografią – i co to właściwie znaczy?
Wszystko zaczyna się od zdjęcia.Od światła, faktury, koloru. Od rzeczywistości, która mnie zatrzymuje.Ale nie kończy się na zdjęciu. Nigdy. To nie...
Sztuka dekoracyjna, ale nie banalna – jak wybierać obrazy z duszą?
Czy dekoracyjna znaczy gorsza? W świecie sztuki nadal pokutuje przekonanie, że obraz, który „pasuje do kanapy”, nie jest wart uwagi. Że jeśli coś...
Zdradziłem fotografię – i nie żałuję
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia Mój pierwszy aparat – Smiena – był prezentem komunijnym. Fotografowałem, jak wtedy wielu: rodzina,...