Nie jestem fotografem w tradycyjnym sensie. I nie jestem malarzem. Ale aparat to moje narzędzie – jak pędzel, jak dłuto. Szukam fragmentów rzeczywistości, które przyciągają wzrok, zanim jeszcze zrozumiem, dlaczego. Fotografuję to, co mnie porusza – czasem kawałek kory, czasem rdzę, czasem błysk światła.
Potem – przy biurku, z plikami warstw w komputerze – zaczyna się właściwa praca. Składam obrazy z kilku, czasem kilkunastu zdjęć. Dodaję tekstury, zmieniam kierunki, odwracam kolory, przekształcam. Nie mam gotowego planu – obraz sam mówi, czym chce być.
Interesuje mnie to, co zostaje pod powiekami. Co zostaje, nawet jeśli nie umiem tego opisać. Obraz, który działa ciszą. Nie szukam jednego stylu – czasem wychodzi dekoracyjnie, czasem bardziej surowo. Ważne, żeby był ślad, nie tylko ozdoba.
Inspiruje mnie muzyka – śpiewam w chórze, to uczy słuchania i cierpliwości. Obrazy układam jak nuty na pięciolinii, czekając na końcowy akord.
Wszystkie moje prace powstają w limitowanych, kolekcjonerskich edycjach. Drukuję je w standardzie Digigraphie® by Epson, który zapewnia najwyższą jakość i trwałość – bo dla mnie ważne jest, by obraz nie tylko przemawiał dziś, ale przetrwał próbę czasu.
Używam wyłącznie papierów archiwalnych Canson i Hahnemühle, które pozwalają zachować głębię kolorów, fakturę i wyrazistość detalu.
Bo może ktoś kiedyś zatrzyma na tym wzrok. I zobaczy coś, czego ja sam nie widziałem.
© Ryszard Filipowicz. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wszystkie zdjęcia i teksty na stronie są własnością Ryszarda Filipowicza i są chronione prawem autorskim. Kopiowanie, udostępnianie lub używanie bez zgody autora jest zabronione.